ewnego letniego wieczoru w toskańskiej tenucie, wśród woni lawendy i sosen piniowych, gawędziliśmy przy suto zastawionym, drewnianym stole. Słuchaliśmy „The look of love”. Wypoczęci i zrelaksowani, jedliśmy pizzę którą właśnie wyjęliśmy z ogrodowego pieca. Soczyste pomidory, oliwki, pachnące zioła, dojrzałe figi zerwane w ogrodzie… W tej cudownej atmosferze, przy czerwonym winie rozmawialiśmy o deserze. Żona i moi przyjaciele, namawiali mnie na rozwijanie pasji kulinarnych, a wszyscy byli już wielbicielem moich ciast i tortów. To właśnie wtedy podjąłem życiową decyzję, narodziła się wizja cukierni, kolorów, stylu i usłyszałem nazwę: „Czekoladowy”.
مُوصَى بِهِ