O nim... Błąkał się po brukowanych uliczkach śródmieścia, gnany dojmującą tęsknotą. Senne światło latarni, odbijane przez witryny sklepów formowało uparcie jej obraz Decyzja, którą nosił w sobie od szeregu dni, dzisiaj miała zostac zrealizowana.Czuł nieuchornnosc chwili, po której albo życie jego legnie w gruzach, albo zakwitnie milionem kwiatów. Drżącą ręką wyciągnął z kieszeni telefon i nie zastanawiając się dłużej - zadzwonił. Po chwili dłuższej niż wiecznosc, usłyszał w słuchawce jej zmysłowy głos, od którego nogi zrobiły się jak z waty, a serce rozszalało się jak dziki ptak uwięziony w klatce. Zachrypniętym nieswoim głosem wydusił z siebie: Spotkajmy się w Czerwonym Sombrero.
