ESPLANDA

(Kuchnia EUROPEJSKA)
Udogodnienia
E-Menu
Oceń restaurację
Udostępnij na

W 1909 roku dwaj kupcy - E. Schmechel i J. Rosner - wydzierżawili od Zgromadznia Majstrów Tkackich częśc parceli przy ulicy Piotrkowskiej 100 za 2250 rubli rocznie. Ponieważ do końca XIX wieku ulica Piotrkowska powoli stawała się centrum handlowym, daj wspólnicy postanowili w tym miejscu otworzyć ekskluzywny sklep z konfekcją. Udało im się, bo jak głoszą historyczne przekazy był to wówczas najnowocześniejszy w Łodzi budynek handlowy. Piękna secesyjna fasada zadziwiała śmiałością łuku nad oknem pierwszego pietra, ogromne okna wystawowe wypełniały belgijskie szyby, w środku działało centralne ogrzewanie. Firma rozwijała się się dobrze, właściciele nie szczędzili kosztów na reklamę zamieszczaną w popularnym kalendarzu informacyjnym i w prasie. W 1910 roku, przed Bożym Narodzeniem, panowie Schmechel i Rosner zachęcali do zakupów na wielkiej, gwiazdkowej wyprzedaży, oferując odzież dla pań, panów i dzieci po niższych cenach. W 1924 roku w łodzkim przemyśle włókienniczym zaczął sie kryzys dlatego E. Schmechel i J. Rosner zrezygnowali z dalszego prowadzenia interesu i dzierżawy. W 1926 roku pojawił sie nowy dzierżawca, Wawrzyniec Gerbich. Ten członek chóru w kościele św. Krzyża, w latach 1922 - 1926 był współwłaścicielem popularnej restauracji "Tivoli". Być może pozazdrościł sławy Alksandrowi Roszkowskiemu i jego cukierni, a ponieważ sam z zawodu był także cukiernikiem, w budynku dawnego magazynu postanowił otworzyć kawiarnię i cukiernię. Adaptacja wnętrza trwała dwa lata, do 1928 roku. Odbudowano żeliwne słupy, położono sztukaterię z pięknymi roślinnymi motywami, ściany zdobiła boazeria i lustra w złoconych ramach, w prostokątny świetlik nad schodami wprawiono kolorowe szkło. Na zewnątrz cukiernię reklamowały szyldy-lampiony. Ciastka i ciasteczka wypiekano w przylegającej do lokalu oficynie. Tak zaczęła sie sława "Esplanady". Wawrzyniec Gerbich prowadził swój lokal z dużym powodzeniem do wybuchu II wojny światowej. W czasie okupacji zajęli go Niemcy. Po wyzwoleniu Gerbich powrócił do "Esplanady". Nie na długo. W kwietniu 1947 roku Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa zabiera Gerbichowi cukiernię i przekazuje ją Powszechnej Spółdzielni Spożywców. Właściciel nie poddaje się, oddaje sprawę do sądu. Ale do "Esplanady" i tak już nie może wrócić. Sprawa kończy się tak, że Gerbich wydzierżawia PPS swój lokal. Dzierżawa jest ważna do 1950 roku, ale były właściciel zastrzega sobie, że w tym czasie nie wolno dokonywać żadnych przeróbek w budynku. Z PSS co miesiąc otrzymuje czynsz dzierżawny, który ustalono na 1/3 procenta od obrotów. Nie może on być jednak niższy niż 125 tysięcy złotych, a suma ta ma być tak długo nie zmieniana, póki cena detaliczna cukru będzie wynosiła 180 złotych za kilogram. Nowy właściciel dawnej "Esplanady" wrócił do pierwotnego przeznaczenia budynku. Zamiast kawiarnianych stolików pojawiły się wieszaki z ubraniami. Nie trzeba dodawać, że powoli niszczał wystrój wnętrza. Zeliwne słupy pokryto plastikiem, zniknęły kolorowe szkła ze świetlika, została sztukateria i warszawski zegar firmy "Woronczki" W 1974 roku poważnie zaczęto myśleć, żeby "Esplanadzie" przywrócić dawną świetność, przeprowadzić gruntowny remont zabytku i otworzyć tam kawiarnię.